Z punktu widzenia Rodzica może być słuszne, bo w końcu umiejętność pływania zostaje z dzieckiem na całe życie. Myśl, że dziecko umie pływać daje Rodzicowi poczucie bezpieczeństwa: „Jak mój Stasiu pojedzie kiedyś z kolegami na kajaki to będę spokojna, że jak przez przypadek wpadnie do wody to sobie poradzi”.
Wszystko to jest zrozumiałe, jednak co w przypadku jak dziecko nie ma motywacji? Kolejny słodycz po zajęciach, czy zabawka, jako nagroda coraz mniej działają? My jako dorośli, musimy zdać sobie sprawę z tego, że nauka pływania to proces. Żeby nauczyć się pływać potrzeba systematyczności. Odpuścić? Dorośnie? A co jeśli nie?
Na wstępie wyróżnijmy dwa rodzaje motywacji. Mamy motywację zewnętrzną, czyli wyżej wymienione: wszystkie słodycze, nagrody w postaci zabawki, czy pójścia do McDonnalda (a takie też nam się zdarzały 🙂 ).
Mamy również motywację wewnętrzną i to ona jest kluczowa, aby dziecko tak naprawdę samo chciało nauczyć się pływać.
Jak kształtować u dziecka motywację wewnętrzną?
Przede wszystkim trzeba zacząć od ograniczenia motywacji zewnętrznej. Wyrzućmy te wszystkie słodycze i inne przekupstwa. Wiem to nie jest łatwe. Dzieci są bardzo interesowne. Przekupstwo jednak to taka prosta metoda. Z czasem może ona kształtować u dziecka poczucie: „ja sam nic nie chce robić, rodzic musi mnie zachęcać, bo inaczej to nie mam po co pracować.”
Drugim krokiem jest szczera rozmowa z dzieckiem. Spróbujmy wytłumaczyć co nam daje umiejętność pływania; dlaczego nie da się nauczyć w jedne zajęcia i należy robić to przez jakiś okres czasu? Porównajmy do czegoś, co dzieci już znają – np. jazda na rowerze. Jeśli to nie pomaga, zadajmy dziecku pytanie: czego tak naprawdę nie lubi w lekcjach pływania? Ale tak naprawdę, szczerze. Czy jest to instruktor, czy dlatego, że nie lubi innych dzieci w grupie, a może zajęcia są nudne, jest za głośno na basenie, jestem zbyt zmęczony, za dużo mam innych zajęć itp. Warto sprawdzić czy może w tym temacie da się coś zrobić.
A jeśli dziecko nie umie określić dlaczego nie „Nie bo nie”, „nie bo nie lubię tego”, „wolę grać w piłkę”. Pewnie! Dziecko ma do tego prawo! Zaakceptujmy to, że super sportowego pływaka z niego nie zrobimy. Możemy jednak przed dzieckiem postawić jakiś cel na przykład: „okej nie lubisz pływać, to zróbmy tak, będziemy jeszcze chodzić na te lekcje pływania, żebyś w wakacje, jak wyjedziemy nad morze, żebyś nie musiał wchodzić do wody tylko do kolan. Żebyś jak pójdziesz w wakacje z dziadkiem na basen, żebyś mógł przepłynąć cały basen samemu, żeby nikt nie musiał Ciebie pilnować, trzymać, ciągnąć w tej wodzie, tylko żebyś sam się w niej poruszał.”
Stawiając jasny cel, możemy dziecko nastroić i stymulować wewnętrzną chęć do działania.
Wiem, pewnie trafią się dzieci typu: ja nie będę wchodził do basenu, będę się bawił na kocyku!
Co wtedy?
Wtedy nie zmuszajmy na razie do lekcji pływania, ale samemu pójdźmy z nim raz na jakiś czas na basen, tak po prostu, żeby się wybawił, oswoił z wodą i może za jakiś czas wrócicie do tematu.
Pamiętajcie, że Wasza akceptacja, miłość do dziecka jest najważniejsza i kluczowa do tego, aby wyrosło ono na szczęśliwego człowieka z poczuciem własnej wartości, a w drugiej kolejności, być może z umiejętnością pływania.